WIGILIJNA NOC
RADOSNA
Nadszedł grudzień, krok do zimy,
lecz my miesiąc ten lubimy.
O tym każdy z nas pamięta,
że radosne będą święta.
Święta pełne to miłości,
lecz się cofnę do przeszłości.
A W BETLEJEM TO SIĘ STAŁO
Małe miasto, w Palestynie,
w całym świecie teraz słynie;
bo w Betlejem, przed wiekami,
cud się zdarzył nad cudami.
Wszystkich ludzi cud zachwyca,
gdy brzemienna jest dziewica.
To Józefa cieśli żona,
jest tą łaską obdarzona.
A na imię jej Maryja -
w łonie dziecię się rozwija.
Za Świętego Ducha sprawą,
Boże się wypełnia prawo.
Czas przychodzi rozwiązania -
nie ma izby, ni posłania.
W herodowym starym grodzie,
nie ma miejsca dlań w gospodzie;
lecz zrządziła Boża ręka,
że w pobliżu jest stajenka.
Podczas nocnej tu godziny,
są Jezusa narodziny.
Będzie cudów więc nie mało,
bo Bóg przyjął ludzkie ciało.
Katolicy tym się szczycą-
Maria zawsze jest Dziewicą!
Cud to wielki, tajemnica,
co raduje i zachwyca.
Właśnie Boża Matka Święta,
jest łagodnie uśmiechnięta.
Nie ma teraz wolnej chwili,
bo Jezusek w żłóbku kwili.
Utuliła Go Maryja
i w pieluszki już owija.
Józef śmieje się z radości,
zaraz przyjmie zacnych gości.
Ale cisza wokół błoga-
czuć obecność wokół Boga.
Trzeba znać tę noc Orientu,
ujrzeć granat firmamentu
i zobaczyć gwiazd tysiące.
Jedna jest jak małe Słońce,
lecz po niebie wolno płynie,
ku zrodzonej dziś Dziecinie.
Można by ją dotknąć ręką,
gdy zawisła nad stajenką.
Mała stajnia z bydlątkami,
gdzie czuć Boga. Bóg jest z nami!
A ta gwiazda promienieje,
wiedzie mędrców do Betlejem.
Jadą z Wschodu Dalekiego,
by powitać Maleńkiego.
Melchior, Kacper z Baltazarem,
każdy jedzie z cennym darem.
Jest kadzidło, mirra, złoto-
podarują je z ochotą.
Dojechała karawana,
a podróżni- na kolana…
Teraz Mędrcy- Trzej Królowie,
przed Jezuskiem chylą głowę.
- Czy coś z nimi nie w porządku,
że oddają cześć Dzieciątku?
-Ależ skądże, ależ nie!
Bóg Zbawiciel zrodził się!
Przewidzieli jak prorocy,
że On zrodzi się tej nocy.
Jezuskowi się kłaniają,
bo też wielką wiedzę mają.
Jezus- Królem wywyższonym,
ponad wszystkie świata trony!
Pastuszkowie też zmierzają
i Jezuska już witają.
Anioł z Nieba im oznajmił,
że się Mesjasz zrodził w stajni.
Chrystus mały w żłóbku leży
i się śmieje do pasterzy;
a to pierwszy jest ze znaków,
że wyróżni On biedaków.
Za przyczyną tych pasterzy,
lud Betlejem w cud uwierzył.
Uwierzyli wszyscy ludzie,
że Pan przyszedł, w całej Judzie!
Później były wielkie dzieła
i nauka Zbawiciela.
Ta nauka poszła w świat
i ma dwa tysiące lat.
Z katechizmu my ją znamy,
Ewangelię też czytamy.
Nasza wiara jest związana,
całkowicie z życiem Pana.
ADWENT
W grudniu pora jest Adwentu,
czas skupienia, sakramentów.
Adwent jest to czas czekania,
na ponowne przyjście Pana.
Z tej przyczyny, powstał nowy,
dla Was wierszyk adwentowy.
ZWIASTOWANIE
Zstąpił z Nieba Gabriel Anioł,
przed
Dziewicą Marią stanął.
Maria
słyszy zadziwiona:
-Bądź
Maryjo pozdrowiona!
-Ta
wizyta ma przyczynę,
chcę
oznajmić Ci nowinę.
-Wiedz
że w grudniu, z łaski Bożej,
zrodzisz
syna- dziecię hoże!
Maria
zada wnet pytanie:
-Jak
Gabrielu to się stanie?
-Jak
ta łaska się dokona-
wszak
nie jestem poślubiona?
-To
Bóg Ojciec tak dokonał.
Będziesz
Mario wywyższona!
Za
Świętego Ducha sprawą,
staniesz
Matką się łaskawą
Niebiańskiego
Króla Ziemi,
który
cały świat odmieni.
To
miłości Bożej krezus,
a
na imię dasz mu…Jezus.
Z
woli Bożej, niech się stanie!
Takie
było zwiastowanie.
Chrześcijanin
więc w Adwencie,
nieskalane
czci poczęcie.
Zwróćcie
zatem tu uwagę,
na
doniosłą chwil powagę.
Czci
wyrazów już w Betlejem,
dla
Maryi było wiele.
Trzej
Królowie, gdy przybyli,
pokłonili
się Maryi.
Chwila
to podniosła wielce-
chwała
Bożej Rodzicielce!
Chociaż
Adwent, czas pokutny,
nie
jest wcale taki smutny.
Bo
w Adwencie obchodzimy,
Mikołaja
imieniny.
A
więc w grudniu, dnia szóstego,
Mikołaja
jest Świętego.
To
najmilszy- o tym wiecie-
solenizant
jest na świecie;
bo
ma takie obyczaje,
że
nie bierze, a sam daje.
On
podarki nam przynosi,
gdy
ktoś grzeczny Go poprosi.
W
ten radosny dzień Adwentu,
dzieci
cieszą się z prezentów.
Drobne
to są upominki,
więc
nie róbcie kwaśnej minki.
Bo
najlepszy – pamiętamy-
jest
podarek…z serca dany.
Najpierw
pacierz i śniadanie,
później
zacznie się szukanie.
Jest od dawna taki zwyczaj-
prezent
w bucie jest zazwyczaj.
Zatem
radzę drogie dzieci:
Buty
aż się mają świecić!
Pewnie
wszyscy o tym wiecie-
prezent
bywa też w skarpecie.
Tutaj
też rzecz oczywista,
że
skarpeta… ma być czysta!
O
ŚWIĘTYM MIKOŁAJU
Już
o Świętym Mikołaju,
wszystkie
dzieci rozmyślają.
A
tradycja mówić każe,
że
urodził się w Patarze;
choć
handlowcy są dziś skłonni,
wmawiać
dzieciom, że w Laponii.
Ich
Mikołaj jest kupiecki,
z
białą brodą, ale świecki.
Czarodzieja
z niego robią
i
witryny w sklepach zdobią.
Nasz
Mikołaj, ten z Patary,
czynił
dobro, a nie czary.
Był
młodzieńcem zdolnym, hożym,
wnet
więc został sługą Bożym.
Jako
kapłan, na początek,
rozdał
biednym swój majątek.
Troszczył
o tych się w potrzebie,
za
co jest u Boga w Niebie.
Mikołaja
szanowano
i
biskupem go obrano.
By
określić wam to bliżej,
on
biskupem został w Mirze.
Mira
w Turcji jest dzisiejszej,
na
terenie Azji Mniejszej.
O
dobroci Mikołaja,
mówi
się we wszystkich krajach.
Cieszy
się On wielkim względem,
więc
opowiem wam legendę.
W
mrok się dziejów cofnąć muszę,
trzysta
lat gdzieś po Chrystusie.
ŚWIĘTY MIKOŁAJ I TRZY SIOSTRY
Były
siostry, trzy pannice,
których
zalet nie wyliczę.
Wszystkie
piękne miały oczy,
z
tyłu piękny lśnił warkoczyk
i
z urody w całej Mirze,
oceniano
je najwyżej.
A
charakter , niemal złoty-
jednym
słowem- wzory cnoty.
Lecz
wśród mieszczan, sióstr zalety,
nie
liczyły się niestety.
Do
zamęścia odpowiednie,
ale
były bardzo biedne.
Ojciec
bowiem tych dziewczątek,
stracił
cały swój majątek.
Jeszcze
tutaj, trzeba zważyć,
miał
dług wielki u lichwiarzy.
A
lichwiarze, wciąż ci sami -
z
garbatymi są nosami!
Prawo
było nie łaskawe-
panna
mogła być zastawem.
Trzeba
spłacać dług w mozole,
by
nie dostać się w niewolę.
W
tamtych czasach było ważne,
czy
też panny są posażne.
A
z długami, bez wyprawy,
nie
był dla nich los łaskawy;
bo
kawaler rzadko który,
chciał
przychodzić tam w konkury.
Siostry
były bardzo smutne,
bo
i czasy to okrutne.
Ciężka
mała być ich dola,
bo
straszliwa jest niewola.
Wieść
już niosła po bazarze-
siostry
wezmą wnet lichwiarze!
W
Mirze żyli chrześcijanie,
żal
zrobiło im się panien.
Chrystusowi
ludzie wierni,
zawsze
byli miłosierni.
Jednak
oni żyli w nędzy
i
nie mieli nic pieniędzy.
Był
Mikołaj wciąż wśród ludu,
wieść
usłyszał więc bez trudu.
Sam
nie wiedział co ma zrobić,
by
zamiarom złym przeszkodzić.
Na
modlitwie wciąż skupiony,
nagle
poczuł się olśniony.
Przez
modlitwę – my to wiemy –
rozwiązuje
się problemy!
Siostrom
zatem, ciemną nocą,
ruszył
biskup w mrok z pomocą.
Niósł
sakiewki ze skarbami –
będą
siostry z posagami;
i
pomyśleć także musiał,
by
spłaciły dług tatusia.
Dotarł
wkrótce, po kryjomu,
do
skromnego panien domu.
Wszystko
w wielkiej tajemnicy,
by
nie słyszał nikt z ulicy.
Okien
strzegą okiennice,
bo
już dawno śpią pannice.
Drzwi
zamknięte na skobelek,
mus
posłużyć się fortelem.
Już
wygasło palenisko –
został
komin i to wszystko.
Oj,
wysoka ta chatyna!
Lecz
od czego jest drabina?
Więc
Mikołaj wziął drabinę
i
się znalazł przy kominie.
By
nie było wśród sióstr sprzeczki,
wrzucił
w komin trzy woreczki,
a
na każdym wypisane,
było
imię każdej z panien.
Podarował
je z ochotą,
a
w sakiewkach było złoto.
Biskup
dobrze nie rozważył,
co
za chwilę się wydarzy.
Śmiesznie
było, nie przesadzam,
bo
buchnęła z luftu sadza.
Chmura
sadzy, tej z komina,
w
lot zrobiła zeń Murzyna!
Czarna
buzia, czarne włosy,
sadzą
kichnął wniebogłosy.
Tylko
oczy lśnią z radości,
która
w sercu jego gości.
Pusto
było na ulicy,
gdy
do swojej szedł dzielnicy.
Księżyc
świecił bladym licem –
tylko
on znał tajemnicę;
bo
gdy biskup wszedł do domu,
nie
powiedział nic nikomu.
Rano
siostry się zdumiały,
kto
cudownie je ocalił.
Biskup
ulżył tak ich doli
i
nie poszły do niewoli.
Nasz
Mikołaj był łaskawy
z
miłosierdzia, nie dla sławy.
Ta
legenda przyjaciele,
do
myślenia daje wiele.
Mógł
Mikołaj przyjść w dzień jasny,
dać
sakiewki do rąk własnych.
Siostry
by się też zdumiały
i
swą wdzięczność okazały.
Jaka
płynie stąd nauka?
-
Dać coś jawnie, to nie sztuka!
Ludzie
biednym czasem dają,
później
tym się przechwalają –
jacy
oni miłosierni
i
naukom Pana wierni!
Bogatemu
nie ubywa,
a
biednemu przykro bywa…
-
Jeśli dajesz coś z miłości,
radość
w sercu Twym zagości!
W WIGILIJNY
WIECZÓR
PRZYGOTOWANIA
Przyszedł grudzień, wstęp do zimy,
lecz my miesiąc ten lubimy.
O tym każdy z nas pamięta,
że cudowne będą Święta.
Każdy czeka z utęsknieniem,
na dzień z Bożym Narodzeniem.
Ale w przeddzień Świąt wieczorem,
najpiękniejszą mamy porę.
To jest wieczór wigilijny,
bardzo wzniosły, religijny;
bo w Wigilię wszyscy czcimy,
Jezusowe narodziny.
W każdym domu już od rana,
jest zajęta każda mama.
Każda pani coś gotuje,
postną ucztę dziś szykuje.
Coś się piecze w piekarnikach-
izby piękna woń przenika.
Dziś zajrzymy do Walczaków,
gdzie jest czworo aż dzieciaków:
Mała Basia i średniaki-
Grześ i Stasio- to bliźniaki.
A najstarsza Paulinka,
to wspaniała jest dziewczynka.
Jej talenty można mnożyć-
każdy talent, to dar Boży.
Ona pięknie już maluje,
własne wiersze recytuje.
A jej wiersze rymowane,
są przez wszystkich rozumiane;
i nie trzeba się tu biedzić,
co poeta chciał powiedzieć…
W domu jeszcze babcia, dziadek
i wesoły wujek Władek.
Cioci Niny tu brakuje,
bo w szpitalu dziś pracuje.
W Święta dyżur też się zdarza-
taki zawód jest lekarza.
Z pracy wujek ją odbierze,
a więc zdąży na Wieczerzę.
Dziś pan Walczak już raniutko,
przyniósł jodłę zieloniutką.
Radość jodła wnosi w domu
i ozdobą jest salonu.
Pięknem swoim aż zadziwia,
czuć jest wokół woń igliwia.
Basia z dołu na nią zerka
i się dziwi- jaka wielka!
Dziadek idzie już z pudłami,
w nich są lampki z ozdobami.
Pracowita Paulina,
na drabinkę już się wspina.
Wnet choinkę tę ubierze,
by uświetnić dziś Wieczerzę.
Gwiazdę wiesza już na szczycie,
gdzie lśnić będzie znakomicie.
Niżej bombki- wszystkie szklane,
wszystkie ręcznie malowane.
Te cacuszka artystyczne,
namalował ktoś prześlicznie.
A cóż na nich tu widzimy?
To obrazki śnieżnej zimy.
Z jednej patrzy się bałwanek,
a na innej widać sanie.
Mkną po śniegu zaprzężone,
w cztery rącze, kare konie.
I Mikołaj tu powozi,
choć policzki mróz mu mrozi.
Pełno paczek jest na saniach-
to dla dzieci, do rozdania.
Inne bombki, mniej zdobione,
za to pięknie ubarwione.
Tu kolory, kształty różne-
i okrągłe i podłużne.
Są szyszeczki tu zielone,
z lekką bielą, niby szronem.
Są bałwanki, gwiazdki, grzybki,
długie sople, no i rybki.
Jeszcze błyszczą się księżyce-
więcej figur nie wyliczę.
Jest tych bombek bardzo wiele,
a z nich każda małym dziełem.
Teraz sprytna Paulina,
wokół lampki już przypina.
To są lampki elektryczne,
będą świecić dziś magicznie.
Jeszcze jeże papierowe,
„włos anielski” i …gotowe!
Dziadek chodzi, pochrząkuje,
bo mu czegoś tu brakuje.
Wnet przypomniał czas z młodości,
że wisiały też słodkości;
na choince- marcepany,
wraz z pysznymi cukierkami.
Więc zawiesił sto lub więcej,
tych słodyczy na jodełce.
Teraz patrzą na nie dzieci,
a bliźniakom ślinka leci.
Oj, niedźwiedzia to przysługa,
bo już Staś do Grzesia mruga.
Kiedy pójdzie sobie dziadek,
wiele zwędzą czekoladek.
Wszyscy dziś pracują społem,
babcia się zajmuje stołem.
Wujek Władek stół rozłożył
i pod obrus sianko włożył.
Sianko to nam przypomina,
gdzie rodziła się Dziecina.
Malcy myślą o potrawach,
bo zastawę babcia stawia.
Do zastawy nowe sztućce,
bo Kolacja będzie wkrótce.
Lecz tradycja podpowiada,
kiedy się do stołu siada.
Więc wie o tym dziecko każde-
gdy ujrzymy pierwszą gwiazdę.
Zatem dzieci wyszły z domu,
by się bawić w astronomów.
O, tam! Widać nad polami-
chyba pierwszą gwiazdę mamy!
Blaskiem nikłym miga gwiazdka-
betlejemskiej to namiastka.
Już przybyła ciocia Nina,
czas kolację rozpoczynać.
Wigilia
Atmosfera
Świąt już w domu,
wszyscy weszli
do salonu.
Każdy pan i
każda pani,
elegancko są
ubrani.
Nawet babcia
spracowana,
u fryzjera
była z rana.
Katolicka to
kultura,
by świętować
w garniturach.
A kobiety w
garsoneczkach
i bielutkich
są bluzeczkach.
Dzisiaj
nawet Paulina,
małą damę
przypomina.
U bliźniaków
buzie czyste,
co nie bywa
oczywiste.
Już pan
Walczak wziął talerzyk,
a opłatek na
nim leży.
Staropolskim obyczajem,
będą dzielić
się nawzajem:
Mama z tatą,
babcia z dziadkiem,
ciocia Nina
z wujkiem Władkiem,
no i
wszystkie też dzieciaki,
w pierwszym
rzędzie- dwa bliźniaki.
I dziadkowie,
i rodzice-
każdy składa
dziś moc życzeń.
Uświęcone to
życzenia,
bo okazji
lepszej nie ma.
Teraz
wszyscy już po społu,
do długiego
siedli stołu.
Stół nakryty
należycie,
jedno więcej
jest nakrycie.
Tu
przypomnieć więc pozwolę-
wolne
miejsce jest przy stole;
bo przyjść
może ktoś zdrożony,
chociaż nie
był zaproszony.
Tak tradycja
nakazuje,
że każdego
się przyjmuje.
Bo Wigilia
wiernych brata,
łączy w Bogu
ludność świata.
Obfitością
stół zachwyca,
a co na nim,
już wyliczam:
Na początek
barszcz z uszkami,
lub grzybowa
z kluseczkami.
Grzyby
ważnym są dodatkiem,
zaostrzają
nam sałatkę.
W postnej
też kapustce grzyby,
lecz
ważniejsze dziś są ryby.
Karp
królewski tu króluje,
na Wieczerzy
nam smakuje.
Usmażony i
bez ości,
bo ość
każda, dziadka złości.
Lecz
najlepszy chyba w świecie-
karp
świeżutki w galarecie.
A do niego
jest cytrynka-
gdy to
piszę- leci ślinka.
Oj, z tym
karpiem heca bywa,
bo on
najpierw w wannie pływa.
Później
problem- jak z tej wanny,
ma on trafić
do brytfanny?
Karp z
półmisków szybko znika,
trzeba wziąć
się za śledzika.
Śledź w
oleju, w marynacie-
ten smakuje
zawsze tacie;
a z cebulką
i w śmietanie,
to dla mamy
pyszne danie.
Jest sałatka
też śledziowa-
ta warzywna
niech się schowa!
Nie je
śledzi Paulina,
ale to nie
moja wina.
-Nie smakuje
śledź?-To proszę-
można najeść
się łososiem!
Dużo potraw,
dużo smaków,
lecz
zapomniałbym o maku.
Nie wiem
czemu, słowo daję-
mak z
kluskami się podaje.
Ja nie lubię
dania tego,
a kto lubi-
to smacznego!
Teraz młodzi
wszyscy zważcie-
dań powinno
być dwanaście.
Bo dwunastu
apostołów ,
zasiadało
też do stołu.
Dodać muszę,
tu w nawiasie,
że jest
chlebek na zakwasie.
Pewnie
wszyscy o tym wiecie-
to najlepszy
chlebek w świecie!
A do picia
moi złoci,
pyszny z
suszu jest kompocik.
Z suchych
śliwek i jabłuszek,
i z morelek,
słodkich gruszek.
Jeśli jednak
mam być szczery,
dzieci wolą
jeść desery.
Sernik wolą
jeść dziewczęta,
kakaowy
tort- bliźnięta.
Będzie
również do herbaty,
ulubiony
przysmak taty.
Więc
szarlotka z jabłuszkami
i keks
pyszny z bakaliami.
Telewizor
dziś nie gada,
bo w Wigilię
nie wypada.
Za to
wszyscy rozmawiają
i ze smakiem
zajadają.
W kącie im choinka świeci,
śmieją się
wesoło dzieci.
Za oknami
już zaczyna,
Śnieżek
sypać. A więc zima!
Atmosfera
jest miłości,
bo w tym
domu miłość gości.
Lecz nim
deser zje rodzina,
czas kolędy
rozpoczynać.
Sygnał dała
ciocia Nina
i zasiadła
do pianina.
Salon cały
już przenika,
śpiew
radosny i muzyka.
Już kolęda brzmi nam nowa,
zapisałem
więc jej słowa:
WITAJ
PANIE!
Przysłuchajmy
się nowinie,
co się
dzieje w Palestynie:
Tam Dziewica
Nieskalana,
rodzi
Dziecię pośród siana.
W małej
stajni, przy gospodzie,
kto by
myślał o porodzie.
Lecz
biedaków taka dola,
taka była
Boża wola!
Refren:
Rodzi Maria
Boże Dziecię,
wielka
radość jest na świecie.
Swoje serca
otwieramy-
w nich
zamieszka, będzie z nami!
Drzwi od
stajni uchylone,
idą Mędrcy
już z pokłonem.
Biegną
również pastuszkowie,
by przed
Panem schylić głowę.
Tu w
modlitwie na kolanach,
z czcią
witają Zbawcę Pana.
W stajni
słychać jest szeptanie:
-witaj
Królu, witaj Panie…
Refren:
Porodziła
Maria Dziecię,
wielka
radość jest na świecie.
Swoje serca
otwieramy-
w nich
zamieszka, będzie z nami!
Bije jasny
blask przez wrota,
świeci się
poświata złota;
aż
przyćmiewa gwiazd mruganie-
cicho
dźwięczą:- witaj Panie…
Śpij
Jezuniu, śpij maleńki,
zdejmij
grzechów z nas udręki.
Noc się
jarzy gwiazdeczkami,
a Ty Jezu,
zostań z nami!
Refren:
Porodziła
Maria Dziecię,
wielka
radość jest na świecie.
Swoje serca
otwieramy-
w nich
zamieszka, będzie z nami!
Noc już
cicha nad Betlejem,
zło
wszelakie dziś truchleje.
Jezus
zdepcze głowę węża-
niechaj
dobro nam zwycięża!
Nowa era się
zaczyna-
czas
Chrystusa, Marii Syna.
Dziś się cieszą chrześcijanie:
-witaj Jezu,
witaj Panie!
Refren:
Porodziła
Maria Dziecię,
wielka
radość jest na świecie.
Serca nasze
otwieramy-
w nich
zamieszkał i jest z nami!
Wizyta Mikołaja
Brzmią
kolędy, czas upływa,
nagle
dzwonek się odzywa.
-Kto to do
drzwi dzwonić może,
gdy śnieg
sypie, mróz na dworze?
Mama poszła,
drzwi otwiera,
aż jej w
piersi dech zapiera.
To Mikołaj
jest za drzwiami,
z wielkim
worem z prezentami.
Siwa broda,
nos czerwony,
(pewnie
został odmrożony).
A na sobie
ma kożuszek-
pod
kożuchem- spory brzuszek.
I łagodne ma
on oczy-
wszystko
sprawia, że… uroczy.
-Niechaj
będzie pochwalony,
Jezus
Chrystus narodzony!
Basem rzekł
na powitanie.
Więc-na
wieki wieków, amen!
W sieni
spojrzał w swój kajecik.
-Wiem, że tu
mieszkają dzieci-
rzekł
Mikołaj znów do mamy.
-Cała
czwórka- zapraszamy!
Mała Basia
nie widziała,
jeszcze z
bliska Mikołaja.
Zawstydzona
spuszcza oczy
i się niby
troszkę boczy.
Co innego
Paulinka,
bo to duża
już dziewczynka;
i się śmieje
w całej krasie,
tuląc swą
siostrzyczkę Basię.
A bliźniaki
są markotni,
bo to
chłopcy bardzo psotni.
Dziadek
straszył, że za psoty,
dziś spotkają
ich kłopoty.
-Radzę mieć
to wam na względzie-
za psocenie
rózga będzie!
Chociaż
dziadka bardzo cenię,
na nic nie
zda się straszenie
i w sekrecie
wam zaręczam,
że Mikołaj
rózg nie wręcza.
Kto raz
poznał Mikołaja,
wie, że
dziadek sobie bajał.
Zdjął Mikołaj
swoją czapę
i siadł
sobie na kanapie.
Uśmiechając
się do dzieci,
malcom
zbliżyć się polecił.
Ręką sięgnął
w wielki worek
i wyciągnął
pudło spore.
-To dla Basi
upominek
i stosowny
dla dziewczynek.
Basia
spuszcza znów oczęta,
podarunkiem jest przejęta.
Rozwiązała
wnet wstążeczki,
a w tym
pudle są książeczki,
wymarzona
jeszcze lala,
taka
strojna, jak w żurnalach.
Już
bliźniaki są za Basią,
obaj
chłopcy- Grześ i Stasio.
- No
chłopaczki- rozrabiacie,
a czy
chociaż pacierz znacie?
Tu Mikołaj
spojrzał srożej,
choć być
mogło przecież gorzej.
-Mikołaju,
pacierz znamy
i go co
dzień odmawiamy!
A gdy coś
już napsocimy,
to różaniec
odmówimy…
-Już nie
bądźcie tak przejęci,
bo psocili
nawet święci.
Pan Bóg mały
grzech wybaczy,
kiedy
skruchę w nas zobaczy.
- Mam tu dla
was upominki,
rozweselcie
więc swe minki.
Gdy swe
paczki rozwinęli,
obaj nagle
oniemieli,
bo dostali
dwie repliki
pięknych
autek z Ameryki!
Znów Mikołaj
ręką skinął-
chce
rozmawiać z Pauliną.
- Zdarza mi
się bardzo rzadko,
by rozmawiać
z literatką.
Bardzo się
uradowałem,
gdy od
Ciebie list dostałem.
Listów co
dzień pełne skrzynki-
piszą
chłopcy i dziewczynki.
Z wszystkich
piszą kontynentów
i żądają
wręcz prezentów;
a tu
patrzcie- to list pierwszy,
gdzie
dostałem kilka wierszy.
Chociaż
jestem Mikołajem,
rzadko
prezent sam dostaję.
Dziś poetce
gratuluję
i to pióro
jej daruję.
Złotym
piórem niechaj tworzy
i rozwija
ten dar Boży!
-Jeszcze
jedno mam pytanie:
kiedy nowy
wiersz powstanie?
- Pastorałkę
napisałam-
może bym ją
zaśpiewała?
Ukończyłam
ją przedwczoraj…
- No to
śpiewaj! Rzekł Mikołaj.
DZIECIĘ MARIA JUŻ POWIŁA
Maria
Dziecię już powiła
i Jezuska w
pled owija.
Jadą Mędrcy
z karawaną,
wnet przy
żłóbku w stajni staną.
I pastuszki
tu przybyli,
Jezuskowi
cześć złożyli.
Chociaż
niebo jest pogodne,
są w
Betlejem noce chłodne.
Zimno Zbawcy
jest w stajence-
marzną
nóżki, marzną ręce.
Nie płacz
Jezu ukochany,
na Twe
rączki już chuchamy!
Księżyc
patrzy znad Betlejem,
nad
Dziecięciem też boleje.
Oj, nie
przejmuj się Księżycu-
uśmiech jest
na Zbawcy licu!
Maria tuli
Dziecię właśnie,
teraz Jezus
smacznie zaśnie…
Świecą
gwiazdy jak brylanty
i anielskie
brzmią kuranty.
Cicha noc
jest cichuteńka,
już Dziecina
śpi maleńka.
-Śpij
Jezuniu, śpij Dziecino,
a my cieszmy
się nowiną!
Gdy ostatnie
nutki znikły,
nagle słychać
głos ochrypły:
-Bhrawo,
bhrawo – Paulina!
Nahrodziła
sie Dziecina!
To papuga
dzieci- Aga,
chyba bisów
się domaga.
Śmiech się
rozległ w całym domu,
wuj wniósł
Agę do salonu.
Wcześniej w
kuchni klatka stała,
bo papuga
wciąż skrzeczała.
Zjadła nieco
pieprzu z prosem
i przemawia
ludzkim głosem!
Mówią inne
dziś zwierzęta-
taka stara
jest legenda.
A legendy-
powiadają-
ziarno
prawdy w sobie mają.
Wtem
rozległo się bim- banie.
A to zegar
co na ścianie
wszystkim
teraz przypomina,
że już późna
jest godzina.
-Czas mi
ruszać w dalszą drogę.
Rzekł
Mikołaj.- Z Panem Bogiem!
Wnet do
zdobnych sań swych wskoczył,
by zanurzyć
się w mrok nocy.
Kończy się
ten familijny,
piękny
wieczór wigilijny.
Pełno było
dziś radości,
bo w
rodzinie miłość gości.
Najważniejsze-
miłowanie-
to Jezusa
jest przesłanie.
Starsi pójdą
na pasterkę,
a dzieciaki
pod kołderkę.
I choć oczy
się sklejają,
najpierw
pacierz odmawiają.
Do kościoła
już dorośli,
na pasterkę
dawno poszli.
Dzieci śpią
już w swych łóżeczkach
i tak kończy
się książeczka.
Cezary Piotr Tarkowski