środa, 18 stycznia 2023

DZIADEK

 

DZIADEK

 

- Dla mnie to niewielka gratka,

kiedy w styczniu jest Dzień Dziadka.

Jestem trochę dziwnym dziadkiem

i stanowię tu zagadkę…

 

Jestem stary, ale chwat –

mam już chyba ze sto lat!

Może wzbudzę w was zdumienie,

bo gryzienie sobie cenię.

 

Chociaż zębów nie mam wcale,

orzech zgryzę doskonale.

Już ja widzę te uśmiechy,

gdyż uwielbiam wręcz orzechy.

 

Mnie nie oprze się skorupa –

każdą mogę szybko schrupać.

Pęka orzech, że aż strach –

ściskam szczęki – no i…trach!

 

W styczniu cieszą się dziadkowie –

powinszują im wnukowie.

A mnie życzeń nikt nie składa.

Powiem tylko: trudna rada…

Wcale nie jest mi do śmiechu.

Jestem dziadkiem…do orzechów!

 

Cezary Piotr Tarkowski

 

 

NA DZIEŃ BABUNI

 

NA  DZIEŃ  BABUNI

Już wysoko jest słoneczko.

Przez otwarte okieneczko,

grzeje buzię snop promyków.

- Pora wstawać, budź się smyku!

 

To babunia. Już się krząta,

choć dopiero jest dziewiąta.

Chyba babcia dawno wstała,

bo już spodnie mi uprała.

One często przy psoceniu,

ulegają zabrudzeniu…

 

Nie rozumiem. Znów to samo.

- Po co mam się myć co rano?

Człowiek brudzi się, gdy psoci –

ja nie psocę nigdy w nocy.

Byłem grzeczny kilka dni!

Lecz tak tylko…mi się śni.

 

Trzeba ubrać się wnet żwawo,

bo już w kuchni pachnie kawą.

Pyszna z mlekiem jest kawunia,

którą robi mi babunia.

A do kawy na stoliku,

widzę kilka rogalików.

Do nich dżem jest truskawkowy,

w słoju miodzik bardzo zdrowy

i naleśnik ze śmietanką –

pyszne będzie wiec śniadanko!

 

Babcia chyba z tym przesadza,

że tak bardzo mi dogadza.

Bo też obiad bez dwóch zdań,

zawsze jest z „cesarskich” dań.

 

Lecz ja nie chcę być cesarzem –

o rodzeństwie tylko marzę.

Bardzo pragnę mieć siostrunię,

bo sam żyć nie bardzo umiem.

 

Tata w pracy, mama w pracy –

rzadko mogę ich zobaczyć;

a babunia jest codziennie

i dba o mnie wciąż niezmiennie.

 

Na niedzielę też nie liczę,

że czas będą mieć rodzice.

Tata żyje w innym świecie –

chyba mieszka… w internecie.

Rzecz dla niego, to nieznana,

aby wziął mnie na kolana…

 

Taty świat, jest w komputerze.

Mama nawet w święto pierze;

a ja pragnę żeby była!

Aby czasem przytuliła…

Mama z tatą lubią pracę.

A czy ja coś dla nich znaczę?

 

Jak to dobrze mieć babunię –

tylko ona mnie rozumie.

Wie, że wszystkie moje psoty,

to lekarstwo na kłopoty.

 

- Psoty nie są ciężkim grzechem –

babcia mówi na pociechę.

Lepszej babci w świecie nie ma –

chęć mi przeszła do psocenia.

 

Z babcią jestem do wieczora.

A gdy spać przychodzi pora,

babcia czyta mi bajeczkę

siedząc obok, przed łóżeczkiem.

 

W styczniu będzie Dzień Babuni,

dziadek kupił jej perfumy.

Ja, gdy będę kiedyś duży,

chcę pomocą babci służyć.

 

Bardzo kocham swą babunię,

         bardziej kochać – nikt nie umie!

 

Cezary Piotr Tarkowski

        

czwartek, 12 stycznia 2023

PRZYSZŁA ZIMA

 

                PRZYSZŁA  ZIMA

 

Niby styczeń, a tu słota.

Zamiast śniegu, pełno błota.

Każde dziecko już się zżyma –

kiedy wreszcie przyjdzie zima?

 

Cierpliwości. Raz wieczorem,

przygnał wicher śnieg z ferworem.

Aż w kominie zajęczało -

taka zamieć, jakich mało.

 

Przyszła zima dzieciom miła,

choć drogowców zaskoczyła.

U nich zawsze, to normalka –

znów zepsuła się piaskarka.

 

Dziś sobota, nie ma szkoły –

niech nam żyje świat wesoły!

Młodszym w głowie już swawole,

bo nieczynne też przedszkole.

 

Każdy dzieciak zjadł śniadanko,

włożył ciepłe wnet ubranko;

a to wszystko niemal w biegu –

byle szybciej być…na śniegu!

 

Asia przyszła do Romana,

by ulepić z nim bałwana.

Chwilę później już ochoczo,

śnieżne kule razem toczą.

 

Bałwan wyszedł jak ta lala –

z wielkiej marchwi ma nochala.

Z  węgla oczy są już czarne,

a na głowie…stary garnek.

 

Trzeba w rękę bałwanową,

miotłę wetknąć też brzozową.

Bo tradycja jest tu taka:

bałwan trzymać ma drapaka!

 

Wtem wieść poszła po podwórkach,

że pod górką jest już zbiórka.

Poszły dzieci więc z sankami,

pojedynczo i grupkami.

 

Już na górce krzyki śmiechy –

pełno będzie dziś uciechy.

Stasio, Karol, gruba Anka –

dzieci jeżdżą już na sankach.

 

Lecz nie wszyscy sanki mają,

więc na butach też zjeżdżają.

Zdarza się, że ktoś w tej grupie –

zjeżdża w dół na …samej pupie!

 

Marzną nosy, marzną uszy.

Mokre spodnie? Piec wysuszy!

Lecą śnieżki, trwa zabawa.

Ależ tutaj sanna klawa!

 

Tak tu było przez dzień cały –

marsz na zupę kto zgłodniały.

Mróz tężeje, już się zmierzcha,

więc do domu każdy pierzcha.

 

Śpieszą malcy przemoczeni,

wszyscy śniegiem oblepieni.

Spójrzcie tylko na Stefana –

jest podobny do bałwana!

 

Stasio sporo dziś nabroił –

jak w rycerskiej idzie zbroi.

Takie prawo jest przyrody,

że się z wody tworzą lody;

więc ubranie teraz Stacha,

zesztywniało niczym blacha.

 

Dzisiaj w domu oprócz bury,

będzie pyszny rosół z kury.

A przed spaniem jeszcze czeka,

ciepły z miodem kubek mleka.

 

Wiem, że zbędne są tyrady,

mam ja dla was jednak rady:

- Smaruj kremem nos czerwony,

to nie będzie odmrożony!

Każde ciuszków przemoczenie,

wnet rokuje  przeziębienie;

kto nie zmienia wiec ubrania,

ten jest głupszy od bałwana!

 

To nie koniec jeszcze zimy,

więc nie życzę Wam anginy…

 

Cezary Piotr Tarkowski

 

 

PCHŁA TURYSTKA

    PCHŁA  TURYSTKA   W Sandomierzu pchła mieszkała. Kiedyś sobie pomyślała, że jej wcale nie zaszkodzi, gdy odwiedzi ciotkę w Ł...