poniedziałek, 24 grudnia 2018

JAK SPĘDZIĆ ŚWIĘTA


JAK SPĘDZIĆ ŚWIĘTA
(Poradnik dla bezdomnych i bezrobotnych)

         Chodziły słuchy, że w związku z drożyzną i inflacją mają być podniesione zasiłki dla osób pozostających bez pracy z przyczyn długotrwałej choroby, niepełnosprawności itp. Pogłoski takie rozpowszechniane były przez pracowników Ośrodków Opieki Społecznej tuż przed wyborami. Kto w te banialuki uwierzył, powinien zostać moim pacjentem. Ja twierdzę, że następne takie pogłoski pojawią się, przed następnymi wyborami do europejskiego lewackiego kołchozu. Osobiście na takie imprezki dla lemingów nie chodzę, ponieważ nie zgadzam się z oficjalną okupacją Polski i wsadzaniem ryja w nasze polskie sprawy przez syjonistyczne świnie NWO.
          Nie myślcie jednak, że jako pacjenci dający wiarę renegatom i degeneratom prącym jak nosorożce do koryta, dostaniecie się do szpitala psychiatrycznego i tam spędzicie Święta na krzywy ryj. Co to – to nie, bo szpitale są przepełnione ludźmi chorymi na depresję i niedoszłymi desperatami usiłującymi popełnić samobójstwo z powszechnego dobrobytu. Bo przecież według rządzących demonów jest wspaniale, lepiej niż za Gierka. I nawet nie kłamią, bo IM jest lepiej.
          Za żydokomuny, oprócz gruźlicy i chorób wenerycznych, choroby psychiczne należały do tzw. chorób społecznych i leczone były bezpłatnie, a nawet przymusowo. Obecnie nikogo nie wolno zmuszać do leczenia z wyjątkiem krzewicieli PRAWDY nazywanych nie wiadomo czemu „antysemitami”, a w przypadku braku ubezpieczenia za leczenie trzeba płacić. Tak więc w nowoczesnym państwie kolonialno-liberalnym, praktykujący czubek może biegać z siekierą po ulicy, zarażać na dyskotekach naćpane panienki syfilisem i pies z kulawą nogą go nie ruszy. Chyba, że przedrze się przez ochronę i sforsuje pancerne drzwi do Fundacji Batorego, Nissenbauma lub podobnej instytucji. Wtedy zabezpieczy sobie wiele świąt na państwowym wikcie, bo oskarżą go o terroryzm.
          Na opiekę społeczną nie ma więc co liczyć, bo budżet tych ośrodków zwiększony nie będzie, a obszary nędzy gwałtownie się powiększają. Przewiduję (choć nie mam daru jasnowidzenia), że w przyszłym roku ONI zredukują wydatki na opiekę społeczną. Wbijcie sobie wreszcie w durne łby, że ONI działają w myśl podstawowej zasady: „My jesteśmy zawsze za tym – zabrać biednym, dać bogatym!” Emerytury też wzrosną o dwa tysiące dla Chazarów i o kilka zł dla najbiedniejszych Polaków, no bo przecież pieniądze należą się starszym w lichwie a nie Gojom.
          ONI muszą obciąć wydatki na opiekę społeczną, bo od 1989 r. mają dziurę w budżecie. Dziura zrobiła się, bo rządziciele podnieśli sobie pensyjki o kilka tysięcy zł, a gawiedzi rzucili 500 plus, aby w przyszłości miał kto wiernie służyć Chazarom i potrzebne jest mięsko armatnie na III wojnę światową. Ponadto pan Duda musiał podarować kilka miliardów ukraińskim rezunom w podziękowaniu za ludobójstwo na Polakach. Rezuni muszą też za coś budować pomniki Banderze i bohaterom z SS Galizien, którzy wyrzynali Polaków podczas Powstania Warszawskiego. Poza tym mamy inflację. Jeśli jajko podrożało  o 30 gr, to trzeba było również wyrównać pensje prezesom banków, zarządom spółek itd. Jak prezes banku zarabiał 300 tys. zł, to teraz 400. Najpazerniejsi zarabiają 700 tys. i więcej, a niebawem osiągną milionową pensję. Ale Wam nic do tego, boście głupi Goje. Trzeba było się obrzezać, zarabiać szmal i hucznie obchodzilibyście święto Chanka zamiast Wigilii. Albo jedno i drugie jak w Pałacu Namiestnikowskim i innych filiach rządu  Tel-Awiwu w państwie „Polin”.
          Teraz, w przerwie pisania, przez chwilę oglądałem zakłamane oblicze przedstawiciela rządu w swoim czarno – białym, 14 calowym telewizorku z okresu schyłkowego Gierka i od razu napisałem wierszyk. Ja tutaj się przyznam, że minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego (nie powiedziane wprost jakiego narodu, ale nawet największy tuman się domyśla) i jego otoczenie uważają mnie za grafomana, chociaż moje bajki dla dzieci są chętnie kupowane . Co prawda o dziurze budżetowej ostatnio rzadko się mówi, bo mamy propagandę sukcesu. Morawiecki twierdzi nawet, że mamy nadwyżkę ale zapewniam, że ona jest. Tylko debil może wierzyć w jakąś nadwyżkę w „państwie” mającym oficjalnie ponad 3 biliony zł długu, który z każdą sekundą powiększa się o kilka milionów. Za folksdojcza Tuska napisałem nawet wierszyk o dziurze budżetowej. Nie chce mi się go zmieniać, bo po pierwsze nikt mi nie płaci honorariów, a po drugie dlatego, że jest on cały czas aktualny i aktualny będzie dopóki Polski na zawsze nie wymażą z mapy i złotówki nie zamienią na szekle. Zmieniają się tylko nazwiska zdrajców, ale nie program grabieży Polski i Polaków. To mamy zapewnione od Magdalenki i to się nie zmieni. I jest to jedyna rzecz w Polsce nie podlegająca dyskusji.
             RZĄD I DZIURA
          Nie wiem, czy Wy o tym wiecie –
          wielka dziura jest w budżecie.
          Rząd się dwoi, czasem troi,
          tu obetnie, tam okroi,
          a rządzący w nim kutasy,
          chcą opylić polskie lasy!
          Dziura wcale nie maleje,
          na nagrody szmal się leje;
          i pensyjki kominowe,
          co moralnie jest wszak zdrowe.
          Wciąż bogacą się bogaci,
          a nas puści rząd bez gaci.
          Ma już pomysł premier nowy,
          jak szmal zabrać biedakowi:
          - Ja podatek wam dopieprzę,
          bo za darmo jest powietrze!
          - Będziesz płacił polski chamie,
          za swobodne… oddychanie.
          Nie wiem jeszcze z czego nas rządzący ograbią, ale mają ogromny sztab cwaniaczków od matactwa, więc sobie poradzą. Dla ogłupionego kłamliwą propagandą przeciętnego obywatela, Ojczyzna kończy się za progiem jego domu. Polacy uznali swą bezradność, głosują tak jak im nakazują wytrawni specjaliści od socjotechniki i manipulacji, a później trudno im się nie zgodzić z przewrotnym argumentem:
          Na żydostwo lud głosuje,
          więc niech teraz nie pyskuje!
          Tak czy inaczej, musicie drodzy Nędzarze w Święta liczyć tylko na siebie. O godziwym zarobku nie ma co marzyć. Jak każdy z nas wie, zbieranie puszek, to żaden interes, bo ogromna konkurencja spowodowała obniżkę ceny za kilogram. Kilka lat temu można było uzyskać nawet 4,8 zł, a teraz 3,5 zł, to dobra cena za 64 puszki. Butelek po piwie jest pełno, ale sklepy nie chcą przyjmować. (Butelki to nigdy nie rozwiązany problem. Jest to większy problem niż lądowanie Polaka na Marsie, bo jak wiadomo Polak na Księżycu już lądował. I to na kogucie). Cena makulatury jest haniebnie niska, 10 gr za kilogram, a szmat już nikt nie skupuje. Proceder żebractwa jest mało opłacalny, bo ludzie nie chcą już dawać, poza tym niebawem pojawi się konkurencja owsiakowców. Co dziwne, ludzie bezdomnego wspomóc nie chcą złotówką, a tysiące żebraków zbiera Owsiakowi niewyobrażalną kasę, już ponad sto kilkanaście milionów, z czego 13% od razu inkasuje sam Owsiak. Tak więc nędzarz z żebractwa w Polsce świąt sobie nie wyprawi, o czym wiem z własnego doświadczenia.
          Co więc robić? Należy wykazać się inicjatywą i nie czekać jak coś samo spadnie z nieba. Choinkę bierzemy z lasu, dopóki jeszcze można. Za parę lat lasy będą żydowskie i szczuć będą dobermanami, albo po prostu strzelać, jak teraz strzelają do Palestyńczyków.
          Zabawki na choinkę robimy z tego, co znajdziemy na śmietniku. Tu ogryzek, tam obierka i Wam będzie jak za Gierka!
          W Wigilię jest post, więc suchy chleb, moczony w wodzie, powinien wystarczyć. Ale Święta, to co innego! Każdy prawdziwy mężczyzna, powinien nauczyć się łowić i polować. Aby łowić, należy zrobić sobie wędkę. Bierzemy długi, najlepiej leszczynowy kij, na końcu mocujemy sznurek z kotwicą i ze swojego węzła ciepłowniczego, lub pustostanu idziemy na miasto. Teraz wszystko zależy od Waszego szczęścia i zręczności.
          Bezrobotny kolega Mruczek z Pruszkowa łowił tym sposobem zające, króliki i inne bażanty wiszące na balkonach bogaczy należących do Kółka Myśliwskiego. (My możemy należeć co najwyżej do Kółka Różańcowego). Konkubina Mruczka, niejaka Botwina, wypatrzyła raz na balkonie gar bigosu. Chociaż to parter, musiała się sporo natrudzić, by gar zdjąć, bo była niskiego wzrostu. Ale warto było. Wyżerkę mieli przez całe Święta!
          Bezdomny kolega Rajtuz z Rzeszowa, nie ma kłopotów z jedzeniem, bo z prywatnej jatki dostaje pozieleniałe ochłapy. Z początku wzdrygał się na myśl o konsumpcji, ale podpatrzył pracowników hipermarketów, jak ci myją i moczą wędliny i mięso w roztworze „Ludwika”, lub tańszych płynów do mycia naczyń. Po takich zabiegach wyroby wyglądają prawie jak nowe! Rajtuz gotuje więc w swoim kociołku mięsko i ma co jeść. Problem jest tyko taki, że woń gotowanego mięsa, która jest wyczuwalna w odległym Łańcucie, powoduje, że uciekają szczury będące również doskonałym źródłem protein.
          Docent Szczurek, z którym przeprowadziłem niedawno psychoterapię, stracił posadę wykładowcy na uczelni, bo okazał się „antysemitą”. To dziwne, ponieważ Szczurek wykładał arabistykę i ma dobre relacje z Semitami. Nienawidzi tylko żydów, bo to bękarty diabła i żaden normalny człowiek tego zbrodniczego ścierwa nie trawi. Docent mieszka gdzieś w lochach pod centrum Warszawy i odżywia się szczurami. Jako wybitny naukowiec twierdzi, że szczury są bardzo smaczne i można z nich robić wytworne dania. W smaku przypominają kurczaka. Złapanego szczura bierzemy za ogon i zabijamy uderzając głową o ścianę kanału. Następnie odcinamy łeb i ogon (najważniejsze – odciąć ogon) i moczymy 10 minut w wrzątku. Po tym czasie sierść łatwo schodzi. Następnie szczura patroszymy, dzielimy i pieczemy z dodatkiem soli. Dobrze jest dodać szczyptę przypraw firmy Kamis, które można zakosić w hipermarkecie. Przypominam, że zgodnie z zasadą - kiedy złodziej okrada  złodzieja, pan Bóg się cieszy – kradzież przypraw grzechem nie jest, tym bardziej, że talmudyczny właściciel supermarketu nie zna słów Chrystusa traktujących, iż z bliźnim jedzeniem należy się dzielić. Zresztą właściciel geszeftu, Chrystusa nienawidzi, więc nie ma o czym mówić. A dlaczego należy szczurowi przed konsumpcją odciąć ogon? Ano dlatego, że w znajduje się tam strychnina – silna trucizna, którą łatwo można znaleźć też w kebabach. Szczurze ogony suszymy i mielimy na proszek. Kiedy zachorujemy, jemy ten proszek zamiast pigułek, które może przepisać konował. Zapewniam, ze proszek ze zmielonych szczurzych ogonów jest mniej trujący od „leków” przeciw życiu produkowanych przez żydowskie koncerny farmaceutyczne.
          Kiedy mamy już zapewnioną michę, należy pomyśleć, o czymś dla ducha. Tylko nielicznych stać na mózgotrzepa, dlatego należy zaopatrzyć się w denaturat, nazywany potocznie dyktą lubo likierem na kościach. Niech Was nie martwi fioletowy kolor. Kilka kropel „Ace”, lub wybielinki wystarczy, by kolorek zniknął. To działa, bo sam wypróbowałem. W niektórych sklepach można już kupić dyktę bezbarwną, która nazywa się „białą damą”. Niech Was nie przeraża bukiet trunku, bo bywają gorsze zapachy. Zresztą po 2-3 setach bukiet znika i pozostaje tylko błogostan.
          Mamy już wikt i trunek, więc trzeba zapewnić sobie świąteczną zabawę. W tym celu bierzemy ze śmietnika kilka numerów Wyborczej, wycinamy zdjęcia osobników, których Michnik wychwala pod niebiosa i przyklejamy na ścianie. Zabawa nazywa się: „totalizator plucia na szubrawca”. Umieszczamy największą kreaturę w centrum zdjęć i punktujemy najwyżej. Plujemy na długość ramion, kiedy musimy być oparci o ścianę. Ja umieszczam zawsze w środku Tuska, Dudę, albo Sorosa. Naokoło wieszam Bufetową, Petru, Lewandowskiego, Boniego, Balcerowicza i innych zdrajców oraz złodziei. W pluciu już jestem na tyle dobry, że zawsze trafiam w ryj jakiejś kanalii.
          Nie radzę stawać w zawody z koleżanką Hanką Kobylichą, bo ta w pluciu jest najlepsza. Przed wyborami zdobyła mistrzostwo Dworca Centralnego, plując na wizerunki kandydatów z najważniejszych syjonistycznych grup przestępczych, nazywanych partiami politycznymi. Niestety Kobylicha była tak zapalczywa, że wypluła sztuczną szczękę, która spadła na dach pociągu zmierzającego do Białegostoku. Uczciwego znalazcę prosimy o odwiezienie szczęki na Centralny, bo to był cały majątek Kobylichy. Ale pytajcie już o Kichę Szczerbichę, bo koleżance zmieniliśmy ksywę.
          Wygląda na to, że wszyscy spędzimy święta godnie, wesoło, a nawet wytwornie. Aby w następnych latach było tak samo, zastosuj się do hasła:
          „Życie będziesz wiódł wytworne, gdy wybierzesz znów Platformę!”
albo: „Głosuj też za Nowoczesną, mękę skończysz wnet doczesną!”
lub: „Głosuj tylko na Schetynę, Polskę zmieni wnet w ruinę!”
          Czterem milionom niedożywionych Polaków wegetujących w skrajnym ubóstwie, milionom rencistów i emerytów żyjących na granicy biologicznego wyniszczenia życzę wiary, nadziei, miłości i mimo wszystko uśmiechu.

          Dyżurny Psychiatra Kraju
          Cezary Piotr Tarkowski

W WIGILIJNY WIECZÓR


W WIGILIJNY WIECZÓR

Gdzieś w dalekiej Palestynie,
Gród Betlejem cudem słynie.
Rodzi się dziś nam Pan Świata -
Wszystkich ludzi będzie bratał.


Idą Mędrcy przez bezdroże,
By powitać Dziecię Boże.
Gwiazda świeci jasno z nieba,
W którą stronę nam iść trzeba?


Narodził się Jezus mały,
By świat stał się doskonały.
A Trzech Króli w małej szopce,
Daje cześć przed małym chłopcem.


Dziś czekamy pierwszej gwiazdy,
By radować się mógł każdy.
Wypatrują wszystkie dzieci,
Kiedy gwiazda ta zaświeci.


- O, już błyszczy jak należy!
Można zasiąść do wieczerzy.
Wielka w domach naszych radość
I tradycji będzie zadość.


Aż dziw bierze inne kraje,
Na te polskie obyczaje.
Stół nakryty należycie,
Jedno wolne jest nakrycie.


Bo gdy przyjdzie ktoś zdrożony,
(Choćby całkiem nieznajomy,
To jest naszą powinnością
Dać gościnę takim gościom).


Na początku, mama z tatkiem,
Zawsze dzielą się opłatkiem.
Później wszyscy domownicy -
Wzajem każdy szczęścia życzy.


Najsmaczniejsze postne dania,
O czym powiem w kilku zdaniach,
Bo na samo dań wspomnienie,
Aż mnie drażni podniebienie.


A więc barszczyk jest z uszkami
I półmisek z pierogami.
Kluski z makiem i krokiety
I znajomy jest niestety.
Bowiem karp, co pływał w wannie,
Upieczony jest w brytfannie.
I w mundurkach są ziemniaki
I ze śledzi też przysmaki:
Śledź w oleju, w occie śledzie,
Jak u króla na objedzie.
Jest sałatka bardzo zdrowa,
Wonna zupa też grzybowa.
Dań dwanaście mus wyliczyć,
Lecz mi pilnie do słodyczy.
Pachnie ciasto z rodzynkami -
Bardzo pyszne - dzieło mamy.
Brzdąc już każdy oczkiem zerka,
Jak z choinki zdjąć cukierka.


A choinka - jaka śliczna!
I ta suknia jej magiczna,
Co zachwyca Wszystkie dzieci,
Bo ta suknia lśni i świeci.
Nie ma na niej gałązeczki,
Bez prześlicznej zabaweczki.
Wiszą cuda i cudeńka,
Bo Śnieżynka jest maleńka,
Kolorowe Mikołaje
I drobiazgi jakby z bajek.
A tych bombek sam nie zliczę...
No i gwiazda jest na szczycie!
I ten zapach jej igliwia -
Dziś szczególnie nas roztkliwia.


 Jest miłości atmosfera,
Bo się Chrystus rodzi teraz.
Nie ma waśni ani kłótni,
Kiedy anioł gra na lutni.


W tej doniosłej właśnie chwili,
Wszyscy są dla siebie mili.
Tata uśmiech śle mamusi,
Dziadek tuli główkę wnusi.
Babcia dzisiaj spracowana,
Wzięła wnuczkę na kolana.


Duży Wojtek, psotnik znany,
Nawet słucha się dziś mamy.
I się siostrze nie sprzeciwia,
 Czym rodzinę swą zadziwia.
Ale Wojtek-jak się zdaje
 Poczuł lęk przed Mikołajem;
 Bo najmilszy ten nasz święty,
Grzecznym tylko da prezenty.
I on zawsze dobrze wie,
Kto jest grzeczny, a kto nie!
Więc sumienie Wojtka dręczy.
-Może Święty...rózgę wręczy?
Wszyscy wiedzą, że dla dobrych,
Jest Mikołaj bardzo szczodry.
Teraz licząc na te względy,
Na fujarce gra kolędy.
Ćwiczył granie miesiąc cały,
Siostry nucąc wtórowały.


Dzisiaj w wieczór wigilijny,
Mamy koncert familijny;
Bo i łysy wujek Leon,
Chwycił dziarsko akordeon.
Grać tak ładnie-to jest sztuka!
Raptem do drzwi ktoś zapukał.


To Mikołaj, wita w progu,
chwałę dając Panu Bogu:
-Niechaj będzie pochwalony,
Chrystus właśnie narodzony!
I jak wierni katolicy,
Cześć Maryi dał Dziewicy.


Patrzą dzieci z wypiekami,
Na wór pełny z prezentami.
Ale nie ma się co cieszyć,
Bo Mikołaj się nie śpieszy.
Nim otworzył wielki worek,
Najpierw spytał o paciorek.


- Ależ Święty Mikołaju!
Tutaj dzieci pacierz znają.
"Zdrowaś  Mario", "Ojcze nasz",
Zna to dobrze każde z nas!


Wtem poetka, Genia mała,
Swą Kolędę Zaśpiewała:
"Pierwsza gwiazdka świeci -
Oto zwiastowanie.
Cieszą się już dzieci,
Na kolędowanie.


Módlmy się w podzięce,
Że się Jezus rodzi
W maleńkiej stajence -
Zbawiciel przychodzi.


Już kolęda płynie
W świat szeroki sobie,
O Bożej Dziecinie,
Która kwili w żłobie.


Hej, kolędo święta,
Obdarz nas pokojem.
Jezusek pamięta,
Biednym da ostoję.


Hej, dzięki składamy,
od polskiej rodziny;
Wszyscy się kłaniamy,
W Boże Narodziny!"


Wszyscy byli zachwyceni,
Cudnym głosem zdolnej Geni.
Tak zaśpiewać - wielka sprawa,
Więc dla Geni, gromkie brawa!


 Wnet Mikołaj Uśmiechnięty,
Wszystkim dzieciom dał prezenty.
Piękna lalka jest dla Marty,
Wojtek dostał świetne narty.
(Tu w sekrecie wam zaręczam,
Że Mikołaj rózg nie wręcza)
A w rączętach małej Geni -
Złote pióro, aż się mieni.
Takie pióro, przedniej marki -
Świetny prezent...dla pisarki.


Jeszcze powiem wam w sekrecie
(Bo nie wszyscy o tym wiecie),
Że gdy przyjdzie ta noc święta,
Coś powiedzieć chcą zwierzęta.


Po kolacji więc dzieciaki,
Chcą usłyszeć swe zwierzaki.
Zdolna Genia ma dwa koty,
Ale poszły gdzieś niecnoty.
Koty pewnie mówić mogą,
Jednak chodzą swoją drogą

Mała Marta ma chomika,
Lecz ten chomik jej unika.
W swoim domku gdzieś się schował -
Chyba chomik - to niemowa.


Ara Wojtka się nie chowa,
To papuga kolorowa.
Ona zwykle głośno skrzeczy,
Często plecie coś od rzeczy.
Dzisiaj jednak okiem mruga
I tak mówi ta papuga:
- Posłuchajcie drogie dzieci,
Co też anioł wam polecił
" Jezus niesie wam przesłanie:
Najważniejsze - miłowanie.
Więc otwórzcie swe serduszka,
Dla miłości do Jezuska.
A ponieważ mało tego,
 Kochaj też bliźniego swego!"

Cezary Piotr Tarkowski

PCHŁA TURYSTKA

    PCHŁA  TURYSTKA   W Sandomierzu pchła mieszkała. Kiedyś sobie pomyślała, że jej wcale nie zaszkodzi, gdy odwiedzi ciotkę w Ł...