PREZENT NA DZIEŃ
DZIADKA
Przyszedł
styczeń, wszędzie biało –
tyle śniegu
napadało!
Droga na wsi
zasypana,
wszędzie
śniegu po kolana.
Przygnał
styczeń mróz z wiatrami,
trudno bawić
się z chłopcami;
śnieg zbyt
sypki na bałwana,
toteż nudzę
się od rana.
Chyba pójdę
do kucyka,
który żwawo
latem brykał,
ale teraz,
tak jak ludzie –
może
kucyk…zgnuśnieć w nudzie.
Zatem
chwytam zgrzebło, szczoty
i się biorę
do roboty.
Nie minęło
dużo czasu,
a kuc sierść
ma jak z atłasu.
Co dzień
chodzę do stajenki,
karmię kuca
cukrem z ręki.
Dziadziuś
mój jest rzemieślnikiem,
wiosną
zrobił piękną brykę.
Latem dobre
są powozy,
lecz nie w
śniegi i nie mrozy.
Wiec gdy
zima nam nastanie,
do jeżdżenia
– tylko sanie.
Dziadek mój
ma pilną pracę,
ciągle znika
w swym warsztacie.
Słychać
młotek i struganie –
może robi
dla mnie sanie?
Właśnie,
dziadek! Zapomniałem,
dziś w
kalendarz nie spojrzałem.
Szybko
sprawdzić będę musiał,
bo jest
chyba Dzień Dziadziusia.
Rzeczywiście,
ale wpadka –
dziś
naprawdę jest Dzień Dziadka!
Mam skarbonkę
pełną groszy,
starczy to
na kwiatów koszyk.
Muszę pobiec
wnet do taty,
by dziadkowi
przywiózł kwiaty;
no bo ciężko
jest dla dziecka,
w taki śnieg
iść do miasteczka.
Wtem drzwi
izby zaskrzypiały –
chodźże ze
mną brzdącu mały!
Dziadek
chwycił mnie za rękę
i poszliśmy
pod stajenkę.
No i wiem
już co jest grane,
bo pod
stajnią widzę sanie.
Kolorowe
lekkie sanki –
z nimi z
zimą stanę w szranki.
Ale wszystko
to odwrotnie,
więc jest
bardzo mi markotnie;
bo to nie
jest dla mnie gratka,
dostać
prezent… na Dzień Dziadka!
Dziadek
widząc moją minę,
odgadł zaraz
jej przyczynę.
I wyszeptał
wnet przejęty:
- Nie
potrzebne mi prezenty.
- Tyś jest
wnusiu mój kochany,
darem
Niebios, nad darami…
Kochaj zatem
dziadka swego –
to dar
wielki jest dla niego!
Cezary Piotr Tarkowski