LIMUZYNA I TRAKTOR
Stoi traktor na podwórzu
zabłocony, cały w kurzu.
Latem pełni ważną rolę,
bo wyjeżdża często w pole.
Ciągnie, orze i bronuje-
bardzo ciężko tam pracuje.
Zimą z miasta Koszalina,
przyjechała limuzyna.
Błyszczy w słońcu swą zielenią,
a zderzaki aż się mienią.
Warczy kombajn przy traktorze,
bo nadziwić się nie może:
-Popatrz stary- ale bryka…
Aż smarami mnie zatyka!
-Och, masz rację mój kombajnie.
Byłoby to bardzo fajnie,
gdyby z piękną tą gablotką-
odbyć kiedyś randkę słodką.
Jechać sobie tak polami
i terkotać jej wierszami.
-Ze mną randka, ty gruchocie?
Pomyśl lepiej o robocie!
Więc nie do mnie takie słowa,
jestem dla was zbyt światowa.
Już poznałam ja Mazury
i nie obce są mi góry.
Nawet jeżdżę za granicę,
kilometrów już nie zliczę.
Powiem tutaj bez przesady-
znam już wszystkie autostrady!
Tak się chwali limuzyna,
a tu sypać śnieg zaczyna.
Dniem i nocą tak padało,
że wieś całą zasypało.
Martwi się kierowca z rana:
Wszędzie puchu po kolana.
Góry śniegu wiatr tu nawiał,
a do głównej trasy- kawał!
Na to odparł traktorzysta:
-Trzeba z holu nam skorzystać.
Traktor ma dwa wielkie koła,
wszystkim zaspom wiec podoła!
Ja tu widzę dwa morały:
1) Nikt z nas nie jest doskonały.
2) Temu robi los kawały,
kto jest zbyt zarozumiały…
Cezary Piotr Tarkowski