PREZYDENT A
PREZYDENT
Według chazarskiej propagandy, a właściwie odgórnie lansowanej i
wmuszanej w Polaków lucyferycznej „prawdy”, największymi przyjaciółmi Narodu
Polskiego, są żydzi. Natomiast według tej samej plugawej propagandy,
największymi wrogami wielkiego Narodu Słowiańskiego jakim jesteśmy, są inni
Wielcy Słowianie – Rosjanie. Spójrzmy nie na zawsze kłamliwą żydowską gadkę,
tylko na fakty.
Kiedy zapytać przeciętnego
„warszawiaka”, kto był najwybitniejszym, najlepszym prezydentem Warszawy, to
rozdziawi gębę i może wymieni jakiegoś rokowego wyjca, bo wiedzieć nie będzie.
Trafiając z takim pytaniem na Chazara, to ten bez zająknięcia odpowie, że Hajka
Grundbaum albo jej następca. Prawdziwy warszawiak starej daty powie, że
najwspanialszym prezydentem był Stefan Starzyński.
Fakt, że Starzyński był Wielkim
Polakiem i prezydentem. Ale zasłynął głównie z tego, że nie nawiał we wrześniu
1939 jak cała banda piłsudczyków, ale podjął się obrony stolicy przed Niemcami.
Nie przed jakimiś tam nazistami, tylko przed niemieckimi zbrodniarzami.
Wcześniej był dobrym gospodarzem miasta, ale moim osobistym zdaniem, obrona
Warszawy powinna być przerwana dużo wcześniej, ponieważ ta walka bez szans
powodzenia nie miała sensu. Zdradził nas Zachód (jak zawsze bez wyjątku) i po
17 września nie było już żadnej nadziei. Był odpowiedzialny za ogromne i nie
potrzebne straty wśród ludności cywilnej. Zawsze giną najwybitniejsi Polacy. Och,
jak oni przydaliby się dzisiaj!
Pragnę uświadomić, że najwspanialszym
prezydentem Warszawy był wróg - Rosjanin, Sokrates Starynkiewicz. Kiedy przejął
on funkcję prezydenta, Warszawa była organizmem bardziej wiejskim, niż
miejskim. Ciemne nocą ulice, gdzie łatwo było zarobić cegłówką w czaszkę, drogi
na których grzęzły furmanki, a ludzie brnąc w błocie po kolana gubili ciżemki.
Do tego błoto wymieszane było z ekskrementami wylewanymi z nocników wprost na
ulicę. Brud i smród. Dziś jest tylko brud moralny wprowadzany przez dzicz
chazarską. Dlatego, obecnie każdy Chazar zostający prezydentem Warszawy,
urzędowanie rozpoczyna od otoczenia się wokół innymi Chazarami i totalną
grabieżą miasta, oraz jego polskich mieszkańców. Nie Chazarów, bo ci są stale
uwłaszczani naszym kosztem.
Sokrates Starynkiewicz, jako
Słowianin i rosyjski szlachcic, miał ogromne poczucie obowiązku i potrzebę
wykazania się dobrem i sumiennością podczas pełnienia obowiązków. Streszczając,
w ciągu 17 lat pełnienia urzędu od 1875 do 1892 r. z Warszawy, prowincjonalnego
miasta Europy, zrobił wspaniałą metropolię, nazywaną już za jego prezydentury
Paryżem Północy.
Starynkiewicz zaczął od budowy
kanalizacji i wodociągów. Była to tak ogromna inwestycja, jak obecnie wybudowanie
kilkunastu elektrowni jądrowych. Pragnę dodać, że licząc się z ogromnymi
kosztami, Sokrates Starynkiewicz, każdy swój projekt poddawał pod DYSKUSJĘ
PUBLICZNĄ, a więc w sposób jak najbardziej demokratyczny, dziś w chazarskiej
„demokracji” absolutnie nie praktykowany. Robił to przy pomocy prasy, polskiej
prasy. Żydzi nie mieli jeszcze monopolu na media. Prawie nie było żydowskich
kamienic, co jest faktem historycznym. Dziś się okazuje w sądach, że wszystkie
kamienice były żydowskie. Polacy nie mieli nic.
Oprócz kanalizacji i wodociągów,
które znakomicie Warszawie służą do dziś, Sokrates Starynkiewicz utwardził
ulice i wybudował wiele innych, zupełnie nowych, nadając nowy kształt
urbanistyczny stolicy, oświetlił miasto przy pomocy latarni gazowych i
wybudował gazownię, która dziś niszczeje nie dlatego że jest nikomu nie
potrzebna. Ten wspaniały zabytek, zresztą nie tylko ten, niszczeje, by Polacy o
Starynkiewiczu zapomnieli. Bo dziś każdy rządzący złodziej, lub złodziejka
kradnie nie tylko dla siebie. Teraz to są całe bandyckie szajki, prawnie
umocowane chazarskie klany
okradające Warszawę i inne miasta
Polski. Skala tego złodziejstwa jest niewyobrażalna i nie liczy się już w
miliardach. To są biliony rocznie.
Sokrates Starynkiewicz był prekursorem
komunikacji miejskiej w Warszawie. Zaczął od tramwajów konnych. Wkrótce, na
tych szynach zaczęły jeździć wozy elektryczne. Trudno wymienić wszystkie
zasługi Starynkiewicza, ale trzeba wiedzieć, że stworzył on doskonałe warunki
do rozwoju handlu i rzemiosła. Za jego prezydentury w Warszawie powstało
kilkanaście zakładów przemysłowych.
Powstaje pytanie: skąd na to wszystko
pieniądze? Odpowiedź jest prosta. Wystarczyło nie kraść, a dawać! Oczywiście
były podatki i opłaty, ale nie tak bandyckie jak obecnie. Warszawą rządzili
uczciwi ludzie, Polacy. Starynkiewicz był tylko urzędnikiem koordynującym
całość.
Sokrates Starynkiewicz, Rosjanin, a
więc wróg straszliwy, stale pomagał
biednym warszawiakom. Z własnej kieszeni utrzymywał kilka rodzin. Od początku
swej prezydentury, Starynkiewicz należał do Warszawskiego Towarzystwa
Dobroczynności i przez kilka lat przewodniczył jego Wydziałowi Tanich Kuchni.
Nie rozpisując się specjalnie, Starynkiewicz na pomoc charytatywną sprzedał osiem
majątków ziemskich odziedziczonych po ojcu. Dziś dla grabieżców Warszawy i
warszawiaków brzmi to jak dobry dowcip. Bo nie po to bydlę dopycha się do koryta, by coś dać. Dziś trzeba kraść i
rabować! No, ale Rosjanin, to też głupi Goj!
Niewiele osób wie, dlaczego do czasów
niemal współczesnych była ogromna różnica kulturowa między Warszawą lewobrzeżną
a Pragą. Między ludźmi z Wołomina, Marek, Zielonki, Ząbek i innych miejscowości
położonych za warszawską Pragą, a mieszkańcami np. Błonia, Sochaczewa, Grójca.
Piaseczna itd. leżących po lewej stronie Wisły. Jeszcze do niedawna, na Pradze
i w wymienionych miasteczkach po prawej stronie Wisły, łatwo było zarobić w
głowę, zostać okradzionym itp., a po lewej stronie Wisły ludność jest grzeczna,
uprzejma, taka jak w innych częściach Polski. Otóż za swoich rządów
Starynkiewicz, na mocy specjalnego rozporządzenia eksmitował wszystkich
podejrzanych typów na Pragę i do okolicznych miasteczek, gdzie budował im
baraki. Dlatego lewobrzeżna część stolicy, była niemal pozbawiona elementu
kryminogennego, w przeciwieństwie do prawobrzeżnej Warszawy. A więc
Starynkiewicz budował pierwsze mieszkania socjalne. A ile takich mieszkań
wybudowała Hajka Gronkiewicz? A czy żydowski prezydent Trzaskowswki rozpoczął
budowę choć jednego budynku socjalnego, chociaż jakiegoś baraku? No cóż,
mieszkania socjalne, to koszty. Lepiej więc pieniądze ładować w remont
kamienic, by przekazać te budynki swoim, żydom z całego świata, rzekomym
spadkobiercom.
Szczerze mówiąc, czytając o Panu
Starynkiewiczu, czerpiąc wiedzę na temat naszego rosyjskiego wroga z wielu
źródeł, to trzeba stwierdzić, że nie do końca był on taki w porządku. Otóż
przekręcił własną córkę zabierając jej kilkanaście tysięcy rubli w złocie i
przekazał do Kasy Miejskiej na kupno dragi, czy jakby dzisiaj powiedzieć
pogłębiarki, która ułatwiała pobór wody z Wisły do stacji filtrów.
To skubaniec, mało rodzinny chyba. Dziś
byle wójt na posag córki kradnie kilkanaście milionów. A współcześni
prezydenci? Miasto jest otoczone kilkunastoma tysiącami przepysznych rezydencji
w których nikt nie mieszka. Po co drażnić Polaków? Jak już okradną nas ze
wszystkiego, to chazarskie ryje się tam ukażą. Choć nie koniecznie, bo zbliża
się kres chazarskich rządów na świecie. Diabelstwo bowiem, nie ma szans
konfrontacji z Panem Bogiem. Nie ich bogiem lucyferem, ale Jezusem Chrystusem,
Królem Polski.
Pisząc ten tekst, opierałem się głównie
na książce pt. „Warszawa i jej prezydenci” autorstwa p. Elżbiety Paziewskiej.
Kilkunastu Czytelnikom wysłałem tę pięknie wydaną książkę, choć z autorką nie
ze wszystkim się zgadzam. Za dużo niskich ukłonów, dygnięć i dupolizania żydom.
Ale ogólnie, jest to praca bardzo dobra, a książka pięknie wydana. Gratuluję
autorce, pięknego języka i ogromu pracy włożonej w dzieło. Gratuluję też wiedzy
i umiejętności dyplomatycznych. Bo ze mnie dyplomata jak z koziej dupy trąba.
Przede wszystkim pisząc o prezydentach od razu wywaliłbym prawdziwe nazwisko i
bydlęce pochodzenie. Co i ile ukradł, bo to są lucyferianie. No ale pani
Elżbieta ujęła też przedostatnią prezydentkę, Hajkę Grundbaum. No i cóż tam
pani Ela o niej napisała? Prawie nic, raptem w książce liczącej ponad 250 str.
jedną stronę. - Ludzie, bo co można o niej napisać pozytywnego?
No cóż, jej rodacy mogą, bo zrobiła
dla nich wiele przekazując kilka tysięcy nieruchomości, a obecny prezydent robi
wszystko, by te nieruchomości nie wróciły do prawowitych polskich właścicieli.
Za jej prezydentury, wszystkie kamienice w Warszawie okazały się żydowskie.
Inna sprawa, że tych „spadkobierców” nikt w Warszawie nie widział, ani oni
nigdy Warszawy nie widzieli. Ale to sprawa inna. Złodziej siedzi w Ameryce i
liczy zrabowaną Polakom kasę. Poza tym, tego się nie mówi, ale Warszawa jest
bankrutem. Hajka na remonty kamienic dla żydów i pensyjki dla swojej
urzędniczej bandy nabrała tyle miliardów kredytów, że sam Rockefeller zaczął
się martwić, czy wystarczy mu jego lichwiarskiej kasy. Co jak co, ale urzędasów
w kombinacie Hajki Grundbaum vel Hanny Gronkiewicz-Waltz nie można się
doliczyć. Podobnie jak w Chinach trudno jest podać dokładną liczbę pogłowia
pierdzistołków, ponieważ każdego dnia ich przybywa. Ostatnia liczba jaką
pamiętam, to 6,5 tysiąca. Ale to było kilka lat temu. A co robią ci urzędasy?
Otóż jako jednostka nadrzędna, oni koordynują pracę podrzędnych Urzędów
Dzielnicowych i różnych fili Urzędu Stołecznego porozrzucanych po całej
Warszawie. Tak że Trzaskowski ma kim zarządzać. Ta armia urzędasów, stanowi
obecnie największy zakład „pracy” w Polsce. Kombinat większy niż niegdyś Huta
Katowice. Tylko że Huta Katowice produkowała stal i dzięki tej produkcji Polska
się bogaciła. Urzędasy produkują tony nikomu nie potrzebnych papierów i
stanowią element pasożytniczy na żywej tkance warszawiaków.
No dobrze, ale czego dokonała Hajka dla
warszawiaków, oprócz wywłaszczania Polaków ze wszystkiego? No, Hajka jako
katoliczka wyznania mojżeszowego, wybudowała warszawiakom 2 meczety. Wywala 40
tysięcy Polaków na bruk z kamienic, bo te kamienice polskie już nie są. W
Warszawie nie ma już prawie polskich gruntów! W zamian za to mieliśmy kilka
parad dla zboczeńców, tęczę dla pederastów, świetlistą menorę na całym Pałacu
Kultury i stałą, niczym nie pohamowaną grabież. W końcu obrzezany małżonek ma
odpowiednią „firmę” i wszystko jest zgodnie z prawem talmudycznym. Rządy Hajki
Grundbaum, a teraz Trzaskowskiego, nieuchronnie prowadzą miasto do bankructwa.
Wszędzie widać świadome marnotrawstwo, wyrzucanie pieniędzy w błoto. Szkoda
gadać, szkoda tylko nerwów, bo nic się nie zmieni. Co prawda zakończyła swoją kadencję jako największa
złodziejka, marnotrawca i szkodnik w historii miasta bez pociągnięcia do
odpowiedzialności i żadnej kary. Ale tragiczna sytuacja się nie zmieni, ponieważ
następca Bufetowej usiłuje prowadzić politykę swojej poprzedniczki. Nie zwraca
Polakom mieszkań w „sprywatyzowanych” kamienicach wyrzuconym na bruk. Nie robi
tego dobrowolnie. Bardzo często ci wyrzuceni ludzie, albo ich ojcowie, czy
dziadkowie, własnoręcznie odbudowywali te kamienice od podstaw tyrając od rana
do wieczora za miskę zupy i kromkę chleba. Ci ludzie nie narzekali, ponieważ
byli przekonani, że harują dla Polski, dla siebie. Teraz zmuszeni są o
domaganie się swojego w talmudycznych sądach. Takie sprawy trwają po kilka,
kilkanaście lat i rzadko kończą się sprawiedliwym rozstrzygnięciem. Bo sądy w
Polsce są jakie są. Sędziowie, to „kasta szczególna”. To kasta talmudycznych
„nadludzi”, a my zgodnie z założeniami Talmudu jesteśmy tylko „bydłem w
ludzkich skórach”. Do tego jednym z podstawowych założeń Talmudu, jest
twierdzenie, że „każda majętność jest własnością żydów, a jeśli jakaś majętność
znajduje się jeszcze w rekach Gojów, to tylko chwilowo”.
Oczywiście jakiekolwiek
porównanie pana prezydenta Starynkiewicza, przedstawiciela okupującego nas
wrogiego mocarstwa do Trzskowskiego, przedstawiciela narodu „wybranego” nie
wchodzi w rachubę. To zbyt wielka przepaść. To porównanie wygląda tak, jak by
porównać Starynkiewicza do elementu który Starynkiewicz wysiedlił z Warszawy na
Pragę. Ja oczywiście nie mam nic do współczesnych mieszkańców Pragi, ponieważ
wielokrotnie przekonałem się, że Prażanie to ostatni prawdziwi warszawiacy,
reprezentujący kulturę przedwojennej stolicy, prawdziwi Polacy w odróżnieniu od
chazarskich potomków zamieszkujących obecnie Centrum i niemal wszystkie
kamienice wzdłuż Traktu Królewskiego. Tak, tak, w Centrum zamieszkuje coraz
mniej Polaków, którzy wysokimi kosztami czynszów i metodami administracyjnymi
są rugowani poza Warszawę, lub na jej obrzeża. To się odbywa bardzo powoli, ale
systematycznie. Np. wzdłuż Traktu Królewskiego, remontuje się niemal wszystkie
kamienice, uprzednio przesiedlając ludzi do mieszkań zastępczych w odległych dzielnicach. Sam widziałem
przeróbkę kilku mieszkań przy Nowym Świecie na jeden apartament. I tak w całej
kamienicy. Nie robi się tego jednocześnie we wszystkich budynkach, by przekręt
nie rzucał się w oczy. I co? Może taki apartament zakupi Polak który pracuje
przy takim remoncie, albo kasjerka z Biedronki? Kasjerka nie zarobi na 10 m.
kwadratowych takiego apartamentu przez całe swoje życie. Polak na takie
mieszkanie musiałby pracować 100 lat! Taki apartament może sobie zakupić tylko
lichwiarz, lub złodziej wysokiej klasy z odpowiednim, chazarskim pochodzeniem.
Ale powróćmy do tematu, bo choć nie ma jak porównać prezydenta słusznego
pochodzenia do krwiożerczego Rosjanina, to by sprawiedliwości stało się zadość,
trzeba wymienić jakieś zasługi tego pierwszego. Jedyne zasługi Trzaskowskiego
jakie można wymienić, to propagowanie satanistycznej ideologi LGBT i gender. To
bardzo ważne, bo trzeba zmienić polską kulturę i moralność opartą na prawie
naturalnym wypracowaną i pielęgnowaną od setek pokoleń na nowe formy, by
żydowskim dzieciom można było na żywych przykładach wyjętych z tzw. marszów
równości pokazywać roznegliżowane, wytatuowane, zboczone małpy na smyczach jako
talmudyczne „bydło w ludzkiej skórze”. Bo tylko do tego ma to służyć. Dzieci
mają zbyt słabo wyrobioną wyobraźnie, a Polacy mieli zawsze wyższą kulturę niż
żydzi. Teraz nie potrzeba już trenować wyobraźni, wystarczy tylko sfilmować
uczestników marszów dla zboczeńców. Tak, tu Trzaskowski odniósł wielki sukces.
Natomiast dzięki awarii oczyszczalni ścieków w Warszawie, z którą Trzaskowski
nijak nie mógł sobie poradzić, to warszawskie ścieki, wraz z rynsztokową
ideologią i całym smrodem rozeszły się po Polsce. O innych sukcesach
Trzaskowskiego nie słyszałem. Może tylko to, że miał zamiar postawić w
Warszawie 666 ławek dla lesbijek i pederastów. Dlaczego 666 a nie 555? Ano
dlatego, że 666, to cyfra szatana. Ja oczywiście jestem za postawieniem w
Warszawie kilku tysięcy ławek, ale dla ludzi, nie dla zboczeńców.
Intensywnie myślę, ale jakoś
nie mogę sobie przypomnieć jeszcze jakiegoś sukcesu Trzaskowskiego. No może
tylko opieka nad donosicielami, kapusiami z okresu żydokomuny. No cóż, mame
była donosicielką, to jest nauczony szacunku dla donosicielstwa. Co jeszcze? A,
podniósł koszty wywozu śmieci o kilkaset procent, by mieć na nagrody dla siebie
i sobie podobnych, by móc wyjechać z jakąś kochanicą do Ameryki Południowej i
używać żywota doczesnego kosztem emerytów i rencistów.
Ogólnie rzecz ujmując, nie
mogę patrzeć na cyniczną mordę Trzaskowskiego i ten jego ironiczny,
lekceważący, pełen pogardy do zwykłych
ludzi, do Polaków uśmieszek. Ale mam do niego odrobinę szacunku. Bo
facet ma ambicję. Ma ambicję, ponieważ chce zostać prezydentem nie tylko
zdegenerowanej Warszawy, ale całej Polski. Chce swoje rynsztokowe ideologie
wprowadzać w całym kraju. Do tego ma zamiar wprowadzić przymusowe szczepienia
przeciw życiu całego Narodu Polskiego. Oczywiście że te wszystkie szczepionki
są przebadane tylko pod względem skuteczności depopulacyjnej, ale tu widzę
jeszcze jedną zaletę charakteru Trzaskowskiego.
Wiadomo bowiem, że szczepionkę na hucpawirusa nafaszerowaną metalami
ciężkimi produkuje niejaki Bil Gates, a więc z pochodzenia Chazar. To bardzo
ładnie ze strony Trzaskowskiego, że chce wspomagać biednego multimiliardera z
naszej kieszeni. Świadczy to o solidarności narodowej, czego nam Polakom
niestety brakuje.
No więc pan Trzaskowski jako wielki „Polak” kandyduje na stolec
prezydencki. Jego kontrkandydatem jest dotychczasowy prezydent. Ja tu pragnę
zaznaczyć, że nie jestem zwolennikiem pana Dudy, ponieważ Duda podczas swojej
prezydentury popełnił zbyt wiele zamierzonych i nie zamierzonych błędów.
Jednakże porównanie kandydatury Dudy do Trzaskowskiego, wypada jak porównanie
dokonań prezydenta Sokratesa Starynkiewicza do żydowskiej przyjaciółki Polaków
Hajki Gronkiewicz. Ja Trzaskowskiego widzę jedynie jako prezydenta celi w
Sztumie lub innych Wronkach.
Boże, strzeż Polskę od
chazarskich przyjaciół, bo swoich wrogów to my znamy. Czasami można się z nimi
dogadać. A jeśli chodzi o wrogów i fałszywych z natury przyjaciół, to łezka się
kręci przy wspomnieniu wielkiego prezydenta Sokratesa Starynkiewicza. Aż się
chce krzyknąć: Boże chroń cara! Sokratesie Starynkiewiczu wróć!!!
Dyżurny Psychiatra Kraju,
Cezary Piotr Tarkowski