poniedziałek, 5 czerwca 2023

KOT PROT I OSY


 

KOT PROT I OSY

 

Próżno szukać w świecie kota,

który skąpstwem przerósł Prota.

Innych wad ma również wiele,

bo jest czarnym charakterem.

 

Prot z sobkostwa wszystkim znany,

kupił lody z bakaliami,

a do tego już gotowy –

nabył tort urodzinowy.

 

Choć są jego urodziny,

nikt nie przyjdzie w odwiedziny.

Prot nie cierpi żadnych gości –

zje przysmaki w samotności.

 

Nim się zabrał do jedzenia,

złożył sobie wprzód życzenia.

Stanął zatem przed zwierciadłem

i winszował tak dokładnie:

- „Życzę sobie powodzenia,

niech się spełnią me marzenia!”

 

Wtem przez okno osa wpadła,

bo od rana szuka jadła.

Ponad stołem już kołuje,

bo aromat tortu czuje.

 

Osa czując woń słodyczy,

na śniadanko pyszne liczy.

Siadła więc na brzegu tacy

i już brzuszek kremem raczy.

 

Prot zasiada już przy stole

i otwiera pepsi – colę.

Pepsi Prota bardzo nęci,

ale gaz go w nosie kręci.

Najpierw parsknął, potem prychnął,

a na koniec gromko kichnął.

- Chcę się napić tu do licha!

- Czemu ja nad szklanką kicham?

 

Rój bąbelków nie pozwala –

gaz znów wtargnął do nochala.

Teraz będzie kanonada –

ma kichanie moc tornada!

Aż kołyszą się firanki,

a w kredensie brzęczą szklanki;

aż serwetki i gazety,

wicher zdmuchnął do kuwety.

 

Wreszcie cisza, że tak powiem,

a Prot mruknął: - to na zdrowie!

Lody topią się w miseczce,

więc Prot chwycił za łyżeczkę.

Zjadł wnet lody te ze smakiem,

pyszczek otarł swym śliniakiem.

 

Już się rodzą myśli nowe,

w niezbyt mądrej, kociej głowie.

- Mam już pomysł znakomity –

muszę spożyć okowity!

 

Okowitą nazywana,

w kociej gwarze… waleriana.

( To dla ludzi jest lek złoty,

gdy z nerwami masz kłopoty).

Wszystkie koty z tego znane –

uwielbiają walerianę.

 

Nalał kropel do kieliszka

i ślepiami z żądzą błyska.

- Teraz powiem, to co powiem:

- wznoszę toast za swe zdrowie!

 

Prot za kołnierz nie wylewa,

na cześć własną „sto lat” śpiewa.

- Sto lat! – miauczy wniebogłosy,

lecz nie dostrzegł jeszcze osy.

 

Ta tymczasem najedzona,

wnet poczuła się spragniona.

Leci zatem na szklaneczkę,

łyknąć pepsi choć troszeczkę.

 

Teraz łypnął Prot z ukosa –

a co robi tutaj osa?!

- Chcę się napić proszę pana –

nic nie piłam dziś od rana.

Tortem już raczyłam brzuszek,

więc się pepsi napić muszę.

 

- Ty złodziejko – to bezczelność!

Jak mój tort jeść miałaś czelność?!

Jeszcze pić chcesz moją colę?

- Po mym trupie! – nie pozwolę!

- Jazda stąd ty wstrętna oso,

gdy do stołu cię nie proszą!

 

- Strat tu wielkich ja nie czynię,

zjadłam tortu okruszynę.

- Zgoda – mówią, że buduje,

a niezgoda – wręcz rujnuje!

Więc porzućmy zwady wszelkie,

pepsi tylko chcę kropelkę.

- Po co tu się denerwować,

chcę też panu powinszować…

 

- Nie potrzebne mi życzenia –

precz stąd oso! – Do widzenia!

- Lecz wpierw zapłać mi za straty,

bo ja muszę być bogaty!

 

- Nie zapłacę – osa brzęczy.

- Przecież nie mam ja pieniędzy!

- Forsa tylko dla człowieka,

by z jej braku mógł narzekać.

Wciąż pieniędzy ludzie głodni,

przez co zdolni są do zbrodni!

- Tu masz rację. Nie zapłacisz,

więc tu zaraz główkę stracisz.

Wnet rozpocznę jej ścinanie,

bo szabelkę mam na ścianie!

 

Już się szablą Prot zamierzył –

szklanka… trach! Bo źle wymierzył.

Osa już nad żyrandolem,

kota wnet wywiedzie w pole.

 

Znów Prot szablą w osę mierzy,

jako fechtmistrz wśród szermierzy.

Teraz zamach płynnym łukiem –

spadł żyrandol z wielkim hukiem.

 

Bo ta osa jest tak sprytna,

że dla kota nieuchwytna.

Już nad tortem Prota krąży –

zawsze unik zrobić zdąży.

 

W oczach Prota – skrzy wzrok dziki,

dzikie wznosi też okrzyki.

- Jestem szabli mistrzem przecie!

- Ciaach…

- Tort już spływa po tapecie.

 

Osa siedzi już na szybie.

- Mam cię oso – tu cię zdybię!

Zaraz szkła się brzęk rozlega,

a Prot macha, a Prot biega.

 

W proch obrócił całkiem nowy,

piękny wazon kryształowy.

Później mniejsze dwa wazony,

telewizor marki Sony,

stary nocnik, cukiernicę;

stop… wszystkiego nie wyliczę.

 

Wreszcie osę lekko drasnął

i z tryumfem głośno wrzasnął:

- świetnie władam swym orężem –

zaraz oso cię zwyciężę!

 

Siadła osa na regale,

lecz jej Prot nie widzi wcale.

Już zagląda pod kanapę,

pod komodę wkłada łapę –

wszędzie pełno tylko szkła;

lecz i osa jest już zła.

 

Prot jej szuka i myszkuje –

ja ci oso nie daruję!

Szuka wroga jak najęty,

przy czym zadek ma wypięty.

 

Pupa Prota tak wypięta,

to dla osy jest zachęta.

Żądłem w tyłek już celuje

i z regału w dół pikuje.

 

To prawdziwy lot bojowy –

jak myśliwiec jest szturmowy!

Ostrym żądłem Prota godzi,

tam, gdzie słonko nie dochodzi…

 

Wrzask się rozległ pod niebiosa.

Przekrzykuje Prota osa:

- zapamiętaj kocie sobie –

jak ty komuś – tak on tobie!

 

Po minucie kot ochłonął,

żądzą zemsty teraz zionął.

- Gdzie jest szabla, nóż, siekiera?

- Popamiętasz ty mnie teraz!

 

A ta osa, całkiem pomna,

że bezbronna jest bez żądła,

już przez okno się wychyla

i do gniazda daje dyla.

 

Prot szaleje, Prot się miota –

nie powstrzyma nic już Prota.

- Nie daruje swej katuszy!

I za osą w pościg ruszył.

 

Osa wieje za miasteczko,

tam gdzie stoi młyn nad rzeczką.

A w tym młynie, pod gontami,

ma swe gniazdo wraz z siostrami.

 

Prot już pędzi środkiem szosy

i nie spuszcza z oczu osy.

Teraz skręca w polną drogę,

wśród zwierzątek budząc trwogę.

 

Osa wpadła już do młyna

i na alarm bić zaczyna.

- Dalej siostry! – hej, do broni –

bo mnie wściekły kot tu goni!

 

Prot namierzył w oka mgnieniu,

osie gniazdo po bzyczeniu.

- Już przystawia tu drabinę –

osa mi się nie wywinie!

 

Ogłoszono wnet brzęczeniem,

pospolite os ruszenie.

Zagrożona osia nacja,

w gnieździe więc – mobilizacja.

 

Gdy na werblu dobosz zagra,

wnet formuje się eskadra.

Potem druga, trzecia, czwarta –

bitwa będzie więc zażarta.

 

Z eskadr tworzą dywizjony –

każdy świetnie uzbrojony.

W każdym teraz dywizjonie,

lśnią się żądła wyostrzone.

 

Osy zwykle są spokojne,

lecz to Prot wywołał wojnę.

Kot już wchodzi po szczebelkach –

słychać głośniej rytm werbelka.

 

- Do ataku! – Przyszła pora,

by przepędzić agresora!

Dwie eskadry w dół pikują,

wszystkie żądła Prota kłują.

 

Teraz jednym dywizjonem,

atak w miejsce pod ogonem.

Aż się uniósł Prot do góry,

a wrzask bólu rozwiał chmury.

 

Prot przejęty wielką trwogą,

zaczął fruwać nad podłogą.

Tak opędzał się łapami,

że mógł równać się z wróblami.

 

Żądlą osy bez pardonu,

a Prot płacze, chce do domu.

Już zapomniał o swej szabli

i odwagę wzięli diabli.

- Proszę osy was uprzejmie –

pogadajmy o rozejmie!

W odpowiedzi jedna z os,

użądliła Prota w nos.

Spuchł wnet narząd powonienia –

będzie osy Prot doceniał.

 

Teraz dłużej Prot nie czeka

i ucieka tam, gdzie rzeka.

Ma więc szczęście, że przy młynie,

mała rzeczka sobie płynie.

 

Muszą ważne być powody,

by kot wskoczyć chciał do wody.

Bardziej jednak to zadziwia,

że kot w wodzie… pieskiem pływa.

 

Prot się wodą każdą brzydzi

i kąpieli nienawidzi.

Lecz ratunkiem dla kocura,

jest dać w głębie teraz nura.

 

Prot wnet poczuł ukojenie,

ale słyszy wciąż bzyczenie;

a to tylko wśród szuwarów,

słychać cichy brzęk komarów.

 

Choć to tylko są komary,

Prot w nich widzi osie chmary.

Ma Prot z trwogi przywidzenia,

bo tych os już dawno nie ma.

 

Wylazł z rzeki, gdy był zmierzch

i do domu szybko pierzchł.

Młyn ominął wielkim łukiem,

bo tam dostał dziś naukę.

 

Kiedy wrócił do swej chaty,

zaczął liczyć wszystkie straty.

Dom zamienił w rumowisko,

ale przecież to nie wszystko.

 

Prot na łapach aż się słania,

nos spuchnięty jest jak bania.

Głowa pęka, pupa boli –

przez źdźbło tortu i łyk coli.

 

Prota przykład tu dowodzi,

że egoizm wojny rodzi.

Z każdej wojny – wielka strata –

lepiej się z wszystkimi bratać.

- Nie ma zatem nic lepszego

niż nieść miłość do bliźniego!

 

Cezary Piotr Tarkowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

PCHŁA TURYSTKA

    PCHŁA  TURYSTKA   W Sandomierzu pchła mieszkała. Kiedyś sobie pomyślała, że jej wcale nie zaszkodzi, gdy odwiedzi ciotkę w Ł...